Silent Hill 2 Remake recenzja

Klasyczne horrory i ich udane remaki

Klasyczne horrory mają ogromne szczęście do współczesnych remake’ów. Seria Resident Evil po odświeżonej drugiej części ponownie zyskała status kultowy i uznanie społeczności graczy. Dead Space otrzymało bardzo udany remake, który przypadł do gustu zarówno krytykom, jak i fanom. Nawet Alone in the Dark – „matka gatunku survival horror” – doczekała się przyzwoitego odświeżenia, które zdecydowanie warte jest poświęcenia wolnego czasu.

Po projekcie The Medium społeczność graczy nie miała już wątpliwości, że to właśnie Bloober Team zajmie się zapomnianą serią Silent Hill. I oto, po latach oczekiwań, otrzymaliśmy nowoczesną wizję arcydzieła z epoki PlayStation 2, które nie tylko zachowało kluczowe zalety oryginału, ale także odświeżyło wszystkie przestarzałe mechaniki. Przeszliśmy zaktualizowane Silent Hill 2, aby rozwiać resztki sceptycyzmu po nieudanych zwiastunach i przedpremierowym hejcie, a także wyjaśnić, dlaczego ta gra zasługuje na Twoją uwagę.

Idealnie odtworzona atmosfera

Od premiery oryginalnego Silent Hill 2 minęło ponad dwadzieścia lat. Jest bardzo prawdopodobne, że nie znasz tej gry (i to całkowicie normalne, bo czas płynie!), ani nie wiesz, dlaczego wielu nazywa ją arcydziełem i w czym tkwi jej znaczenie dla branży gier. Aby nie zagłębiać się w analizę oryginału i nie rozwodzić się nad jego dawną wielkością, podsumujmy to jednym zdaniem: Silent Hill 2 to arthouse branży gier.

Była to pierwsza gra, która za pomocą symbolizmu i niesamowitej atmosfery opowiedziała bardzo osobistą historię zwykłego człowieka – Jamesa Sunderlanda, który musiał przejść trudną drogę do odkupienia. Nawet jak na standardy 2001 roku, projekt nie mógł pochwalić się wciągającą rozgrywką, ale atmosfera, muzyka i fabuła rekompensowały wszystkie niedociągnięcia.

Bloober Team wyraźnie skupiło się na kluczowych cechach oryginału, które uczyniły go kultowym, zamiast tracić siły na naprawianie elementów, które i tak wcześniej nie działały. Główny nacisk położono na opowieść i nowoczesną oprawę wizualną. System walki zmodyfikowano raczej symbolicznie – o czym szerzej w osobnej części artykułu.

Miasto odtworzone od podstaw

Pierwszą rzeczą, która przyciąga uwagę, jest kompletnie odtworzone miasto oraz niesamowita dbałość o detale miejsc, które w oryginale były jedynie rozmazanymi teksturami. Artyści wykonali niewiarygodną pracę, którą chce się eksplorować i podziwiać.

Miasto Silent Hill skąpane jest w gęstej mgle, nieustannie ukrywającej coś przerażającego. Każda lokacja przesiąknięta jest odpychającą, a zarazem hipnotyzującą atmosferą. Każdy zakątek, sklep czy budynek mieszkalny jasno daje do zrozumienia, że miasto nie tylko umarło, ale dosłownie rozkłada się na kawałki.

Tabela: Najważniejsze cechy artystyczne remake’u

Element Opis
Miasto Odtworzone od podstaw z naciskiem na detale i atmosferę
Lokacje Każda lokacja ma własny charakter i symboliczne znaczenie
Przestrzenie zamknięte Dodano więcej szczegółów i indywidualności

Potwory i ich nowe interpretacje

Remake Silent Hill 2 nie może się pochwalić dużą różnorodnością przeciwników – podobnie jak oryginał. Mamy kilka znanych rodzajów potworów oraz kilka nowych (o których później). Jednak teraz stworzenia te mają bardziej wyraziste projekty i nie przypominają już bezkształtnej masy kończyn.

Główne zmiany w potworach:

  • Stworzenia z pierwszego rozdziału – odziane w kaftany bezpieczeństwa z własnej skóry, poruszające się jak klikacze z The Last of Us.
  • Pielęgniarki – mniej seksualne, ale znacznie groźniejsze przeciwniczki.
  • Piramidogłowy – przeniesiony niemal bez zmian; dodatkowe detale tekstur nie zmieniają jego ikonicznej obecności.

Mimo obaw związanych ze zmianą perspektywy kamery, horrorowy klimat udało się zachować. Większość czasu spędzisz w całkowitych ciemnościach, gdzie latarka bohatera oświetla tylko najbliższe otoczenie. To sprawia, że potwory mogą nagle zaatakować z ukrycia, często kryjąc się w rogach pomieszczeń i czekając na odpowiedni moment.

Dźwięk i muzyka – mistrzostwo w budowaniu napięcia

Niezwykle ważną rolę odgrywa lokalny design dźwięku, który nie tylko ożywia scenerie, ale również utrzymuje gracza w stanie ciągłego napięcia. Oprócz klimatycznego ambientu z każdej szczeliny wydobywają się odgłosy trzasków, szumów i niepokojących dźwięków.

Muzyka Akiry Yamaoki, który nagrał ścieżkę dźwiękową od nowa i wzbogacił ją o nowoczesne brzmienia, jeszcze bardziej pogłębia atmosferę grozy. Oczywiście nie zabrakło kultowych melodii i „uderzeń w rdzewiałe rury”, które są nierozerwalnie związane z tożsamością Silent Hill 2.

Krzywa, ale działająca rozgrywka

System walki w remake’u został całkowicie przebudowany według współczesnych standardów. Na zawsze zniknęły automatyczne celowanie, niezgrabne uderzenia rurą, „czołgowe” sterowanie i ociężawe menu pauzy, które wytrącało z rytmu opowieści. Nowe Silent Hill 2 przypomina teraz nieporadną kopię Resident Evil 4. Wszystkie kluczowe elementy projektowania rozgrywki zostały przeniesione z ostatnich gier Capcomu, ale wykonane w bardziej toporny sposób. Można celować zza ramienia, a broń przełączać błyskawicznie za pomocą oddzielnych przycisków. Główny bohater potrafi teraz wykonywać szybkie uniki, które pozwalają unikać ciosów i błyskawicznie obchodzić przeciwników z boku. Rurą albo innymi przedmiotami można też tłuc szyby, aby otwierać nowe przejścia lub zdobywać apteczki i amunicję z zamkniętych samochodów.

Walkom wręcz brakuje widowiskowości i płynnych animacji. Po doświadczeniach z The Last of Us czy The Callisto Protocol starcia w Silent Hill 2 wydają się przestarzałe i monotonne. Okładanie potworów rurą to fundament gry, ale Bloober Team włożyło w tę mechanikę minimalny wysiłek. Proceduralne animacje mogłyby uratować sytuację, jednak twórcy ograniczyli się do gotowych wzorców, które powtarzają się za każdym razem. Podczas samej rozgrywki szybko przestaje się to zauważać, ale lekki niesmak pozostaje.

Wierność oryginałowi została zachowana — w remake’u dostępne są tylko trzy typy broni: pistolet, strzelba i karabin. Nie ma ulepszeń ani modyfikacji, które rozszerzyłyby arsenał i zmotywowały do dokładniejszego eksplorowania lokacji. Strzelanie wypada solidnie, ale znów — toporne animacje odbijają się na odbiorze. James niezgrabnie trzyma pistolet, a strzelba dosłownie wykrzywia mu ręce. Przy tym nie widać większej różnicy w sile ognia między bronią. Na średnim poziomie trudności amunicji dostaje się po kilka sztuk w jednej skrytce, więc nie ma mowy o strzelaniu na oślep. Strzelajcie tym, co macie pod ręką. I tak większość akcji spędzicie z niezawodną rurą, która nigdy was nie zawiedzie.

Walki na średnim poziomie trudności potrafią trzymać w napięciu. Każdy otrzymany cios zabiera sporą część zdrowia. Nieprzewidywalne zachowanie przeciwników i ich szarpane animacje sprawiają, że trafienie w ruchomy cel wymaga skupienia. Każdy zmarnowany nabój boli. Nowi wrogowie — manekiny wspinające się po ścianach i sufitach — wyraźnie podnoszą poziom trudności: trudno w nie trafić i często kryją się w najciemniejszych kątach.

Nowy system walki sprawił, że pojedynki z bossami stały się bardziej widowiskowe, choć znacznie prostsze. Przy widoku zza pleców potwory wyglądają bardziej imponująco, ale wciąż można je pokonać według klasycznych schematów. Pyramid Head jest zbyt powolny i trzymając dystans, można go pokonać bez otrzymania obrażeń. Natomiast starcie z Eddiem całkowicie zmieniono: w oryginale była to niezręczna strzelanina w ciasnym pomieszczeniu, tutaj zaś — emocjonująca walka w ogromnej chłodni, gdzie trzeba kryć się za mięsnymi tuszami i wypatrywać przeciwnika w gęstej mgle.

Zagadki — znak rozpoznawczy serii Silent Hill. W remake’u wiele łamigłówek trafiło w niemal niezmienionej formie. Ale są też takie, do których Bloober Team dodało nowe elementy i akcje, zmuszające do myślenia nawet największych fanów znających oryginał na pamięć. Zagadki w Silent Hill 2 są naprawdę pomysłowe i — w przeciwieństwie do serii Resident Evil — wymagają czegoś więcej niż tylko przestawiania tabliczek jak w grze „piętnastka”. Gra oferuje nawet osobne ustawienia poziomu trudności łamigłówek. Zalecamy od razu wybrać najwyższy poziom, by w pełni cieszyć się wyzwaniem.

Remake Silent Hill 2 jest też zauważalnie dłuższy od oryginału. Wiele zagadek zostało rozbudowanych w taki sposób, aby wymagały przeszukiwania dużych lokacji. Na przykład wcześniej zagadkę z zegarem rozwiązywało się, po prostu ustawiając wskazówki. Teraz trzeba najpierw odnaleźć je w całym sporym kompleksie mieszkalnym. Tak, niektóre segmenty eksploracyjne są niepotrzebnie rozwleczone. A backtracking jest tutaj nawet większy niż w typowych metroidvaniach. Eksploracja scenerii jest fascynująca — przynajmniej dopóki nie zaczynasz robić dziesiątek kółek po tych samych miejscach.

To wszystko prowadzi do tego, że przez wydłużony czas przejścia spada ochota na ponowne ukończenie gry, by odkryć nowe zakończenia. A jest ich w remake’u o dwa więcej niż w oryginale. Przed nudą może uratować tryb „Nowa gra+”, gdzie można zdobyć dodatkową broń, sekrety i inne bonusy niedostępne przy pierwszym podejściu.

Jednocześnie nie można powiedzieć, że twórcy sztucznie utrudnili grę czy wydłużyli eksplorację. Dzięki widokowi zza pleców szybciej odnajduje się właściwe ścieżki. Trudne do zauważenia miejsca są teraz delikatnie podświetlone lub oznaczone białymi symbolami. James automatycznie zapisuje na mapie wszystkie ważne informacje i zakreśla miejsca, które trzeba odwiedzić.

Grafika i wydajność

Remake Silent Hill 2 powstał na silniku Unreal Engine 5. Problemy z wydajnością tej technologii nie ominęły także tego projektu. Nawet na najmocniejszych systemach gra potrafi gubić płynność. Na PS5 w trybie „wydajności” obraz jest bardzo rozmyty, co utrudnia komfortową grę.

Mimo to ogólna jakość grafiki stoi na bardzo wysokim poziomie. Świat jest niezwykle szczegółowy i dopracowany. Oświetlenie i mgła zostały zrealizowane wzorowo. Gra oferuje nawet prawdziwe odbicia, które rzadko można dziś zobaczyć — i to bez użycia ray tracingu!

Modele postaci są bardzo dobrze wykonane, a ich uwspółcześniony wygląd wcale nie razi. Nowe stroje pasują do klimatu, a twarze bohaterów oddają ich charakter według zamysłu scenarzystów. Animacja twarzy w scenkach przerywnikowych jest na akceptowalnym poziomie. Dialogi zostały całkowicie nagrane od nowa przez nowych aktorów, ale same kwestie (czasem manieryczne, czasem nieco sztywne — efekt „doliny niesamowitości”) pozostały niemal bez zmian. Twórcy nie ryzykowali przepisywania scenariusza, by nie naruszyć historii.

Silent Hill 2 to triumfalny powrót kultowej klasyki i „prawdziwe” odrodzenie serii. Studio Bloober Team udowodniło swoją miłość do oryginału i stworzyło świetny remake, który nie tylko zachował kluczowe cechy pierwowzoru, ale też pozwolił spojrzeć na znaną historię pod nowym kątem. Jasne, brakowało im nieograniczonego budżetu i nie udało się w pełni dopracować systemu walki, ale cała reszta: atmosfera, styl, emocje — stoją na wysokim poziomie. Wszystko, za co kochaliśmy oryginał, wciąż jest obecne. Wszystko, za co go krytykowano, też — ale w mniej bolesnej formie. Teraz możemy być spokojni o twórczy potencjał Bloober Team. Czekamy na kolejne projekty!

Teraz możemy być spokojni o twórczy potencjał Bloober Team. Czekamy na kolejne projekty!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *